Akademia Sztuk Pięknych

w Warszawie
Herb Rzeczypospolitej PolskiejProjekty dofinansowane ze środów Unii Europejskiej - link Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego - link

Wojciech Tylbor-Kubrakiewicz w Galerii Wystawa

Opublikowano 17 marca 2016

 

Wojciech Tylbor-Kubrakiewicz

"NIEODWRACALNE"
18.03- 6.04.2016, wernisaż 18 marca (piątek), godz. 19.00

Galeria Wystawa

Al. Wojska Polskiego 29, Warszawa

"Wszystko szybko zmienia się na tej ziemi. Nic nie trwa. Wszystko, co widzieliśmy za młodu, na starość znika. Nigdy nie myje się nóg w tym samym strumieniu. Powie się, że jest dzień, a po paru godzinach jest noc, powie się, że jest noc, a po paru godzinach jest dzień. Nic nie jest takie, jak było, wszystko jest w ruchu. Nie męczy to pana? Prawda, za młody pan, żeby to zrozumieć, dopiero jak pan kiedyś odkurzy wspomnienia, zobaczy pan, że wszystko wokół się rozlatuje albo już się rozleciało. Ale... czy naprawdę już nie ma kawiarni Posidon?

Rozpocząłem przytaczając fragment powieści Raymonda Queneau, Pierrot mon ami (w przekładzie Anny Wasilewskiej), w którym oberżysta zwraca się do tytułowego bohatera, Pierrota. Zależało mi między innymi na tym, żeby zdjąć trochę ciężaru z tej „nieodwracalności”, która pojawia się w tytule wystawy Wojciecha Tylbora-Kubrakiewicza. U Queneau źródłem lekkości i humoru jest to, że – jak możemy się domyślać – oberżysta nie ma pojęcia, iż parafrazuje Heraklita. Inaczej niż postać z powieści Queneau, Kubrakiewicz doskonale wie, co robi. A jednak, podobnie jak tam, mamy tutaj do czynienia z próbą przetłumaczenia języka filozofii na jakiś inny idiom – tam, na żywy, dynamiczny, język codzienności, tutaj – na język grafiki.

Inspiracją dla serii prac były potłuczone posągi Buddy, które artysta widział w Tajlandii: „Wat Ratburana to rozległa świątynia buddyjska w dawnej stolicy Syjamu, Ayutthayi. Teren świątyni przypomina olbrzymie lapidarium, w którym zgromadzono dziesiątki rozbitych pomników siedzącego Buddy. Kończyny poodrywane od bezgłowych korpusów, nogi splecione na kształt kwiatów lotosu. Liczne drobne fragmenty zostały poukładane tak, jakby ich odkrywcom zależało nie tyle na przywróceniu im życia, ale zapewnieniu godnego pochówku.”

Wyjściowy pomysł jest niezwykle prosty, czysty: jedna matryca, wiele identycznych odbitek, które następnie zostaną podarte i poskładane na nowo, każda w inny sposób, ale nigdy tak, jak wyglądała przed zniszczeniem. Możliwości są właściwie nieskończone, a proces ten pokazuje, że w jedności tkwi wielość. Jak w wierszu „Śnieg” pisze Louis MacNeice (w przekładzie Bohdana Zadury):

Świat jest bardziej szalony i bardziej niż sądzimy
Niepoprawnie mnogi. Obieram, dzielę na części
Mandarynkę, wypluwam pestki i czuję
Nietrzeźwość rzeczy tak od siebie odmiennych.

W pewnym sensie cykl prac Tylbora-Kubrakiewicza jest próbą odegrania na nowo, w innym medium, tego, co przydarzyło się posągom Buddy w Wat Ratburana, czyli jest poniekąd próbą wejścia do tej samej rzeki, czy – jak chciałby Queneau – próbą umycia „nóg w tym samym strumieniu”. A jednak jej charakter jest zupełnie inny (choć nawet gdyby artysta po prostu odtworzył to, co zdarzyło się w świątyni, nie byłoby to to samo: coś, co zdarza się jeszcze raz, co powraca, jest zawsze czymś innym, dlatego właśnie, że wydarza się w innym czasie i w innym kontekście). Artysta łączy tutaj tradycje Wschodu i Zachodu: z jednej strony buddyzm (a czyż podarcie podobizny Buddy nie przypomina niszczenia mandali, i nie jest gestem na wskroś buddyjskim?) i Tajlandia, a z drugiej – linoryt, cut-up, kolaż. Można powiedzieć, że prace powstały według przepisu znanego z tytułu książki Simona Reynoldsa o postpunku – „Podrzyj, wyrzuć, zacznij jeszcze raz” – tyle, że artysta niczego nie wyrzuca, a zaczyna jeszcze raz od poskładania tego, co podarte, w nowy sposób.

A dzięki temu, że na wystawie nie zobaczymy ani matrycy, ani żadnej odbitki sprzed zniszczenia, możemy się poczuć jak ktoś stojący na brzegu heraklitejskiej rzeki – widzimy, że płynie, ale nie widzimy, ani jej źródła, ani ujścia, tylko ciągłą zmianę, przepływ:

I nie musisz się martwić o to by przyszpilić mnie w moim pokoju
Ponieważ pokój i ja uratujemy się gdyż mówię ci stanowczo:
Nie można żyć dwa razy w tym samym pokoju.
(Louis MacNeice, „Wariacje na temat Heraklita”, przeł. Bohdan Zadura)"

Adam Zdrodowski

Wojciech Tylbor-Kubrakiewicz

Urodzony w 1974 roku w Warszawie. W latach 1996–2001 studia na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Dyplom w roku 2001 w pracowni prof. Mariana Czapli. Aneks z grafiki warsztatowej pod kierunkiem prof. Rafała Strenta. Od 2001 roku za-trudniony na Wydziale Grafiki ASP w Warszawie. W 2010 roku uzyskał tytuł doktora. Od 2011 roku prowadzi zajęcia z Podstaw Grafiki Warsztatowej. Od października 2013 roku zatrudniony na stanowisku adiunkta. Jest autorem piętnastu wystaw indywidualnych w kraju i za granicą oraz uczestnikiem osiemdziesięciu wystaw zbiorowych. W 2015 zdobył Grand Prix na Międzynarodowym Biennale Grafiki Splitgraphics w Chorwacji. W 2012 roku otrzymał wyróżnienie na Między-narodowym Konkursie Graficznym imienia Józefa Gielniaka. W roku 2009 otrzymał stypen-dium Fundacji Stypendia i Nagrody im. Tadeusza Kulisiewicza w Warszawie. W 2008 roku otrzymał nagrodę Museums and Collections Services Acquisition Award na Międzynarodo-wym Konkursie Graficznym Edmonton Print International. Kilkakrotnie laureat konkursu „Grafika Warszawska”. Jego prace znajdują się między innymi w zbiorach Uniwersytetu Al-berty w Edmonton, Międzynarodowego Biennale Grafiki Guanlan, Narodowego Muzeum Sztuki na Tajwanie oraz Stowarzyszenia Międzynarodowego Triennale Grafiki w Krakowie.
Zajmuje się artystyczną grafiką warsztatową w klasycznych i współczesnych technikach graficznych. W mniejszym stopniu rysuje, fotografuje i tatuuje.

http://wystawagaleria.pl/
https://www.facebook.com/GaleriaWystawa/?ref=hl